WAZOWIE, VASA (1587 - 1668)

W dniu 19 sierpnia 1587 roku przybyły z pola elekcyjnego na Woli szlachecki tłum odśpiewał w kolegiacie Św. Jana uroczyste Te Deum. W ten sposób dziękowano za elekcję na tron Rzeczypospolitej szwedzkiego królewicza Zygmunta Wazy, którego osoba miała połączyć dwa kraje położone po przeciwnych stronach Bałtyku. Elekcja nie była tak szczęśliwa, jak to się mogło wydawać śpiewającym. W trzy dni później konkurencyjne koło elekcyjne okrzyknęło królem habsburskiego arcyksięcia Maksymiliana. Za kryzysem i podwójnym wyborem kryło się nie tyle wahanie co do walorów obu kandydatów, ile walka magnackich stronnictw: zamojszczyków przeciw Zborowskim i Radziwiłłom. Stawka była wysoka: wpływy, urzędy i starostwa. Zmarły rok wcześniej król Stefan w polityce wewnętrznej dawał niemal wolną rękę swemu powiernikowi, kanclerzowi Janowi Zamoyskiemu. Kryzys i dwukrólewie trwało do stycznia 1588 roku, do chwili, gdy w bitwie pod Byczyną Zamoyski pobił Maksymiliana i jego stronników, otwierając tym samym Zygmuntowi drogę do koronacji. Do pacyfikacji było jednak daleko. Walka stronnictw trwała i po wstąpieniu na tron nowego króla, choć już w innej formie. Kanclerz natomiast nie krył wobec swych współpracowników rezerwy do elekta, któremu założył na głowę koronę.

Unia personalna polsko-szwedzka, której zalety przekonywająco odmalował na polu elekcyjnym szwedzki poseł Erik Sparre, nie trwała długo: zaledwie siedem lat, od zgonu Jana III Wazy w 1592 roku do detronizacji Zygmunta III w 1599 roku. Potem, aż po rok 1660, Rzeczpospolita i Szwecja toczyły między sobą wojnę. Wazowie, których władza przekraczała na północy krąg polarny, na południu sięgała granic Mołdawii i Wołoszczyzny, na wschodzie Smoleńska i Nowogrodu, a na zachodzie Morza Północnego i biskupstwa Bremen-Verden, nie pogodzili się nigdy. Konflikt trwał do wygaśnięcia dynastii w obu krajach. W Szwecji nastąpiło to 6 czerwca 1654 roku, wraz z przekazaniem korony przez dwudziestosiedmioletnią Krystynę jej ciotecznemu bratu Karolowi Gustawowi. Nowy król był synem palatyna Dwóch Mostów Jana Kazimierza i przyrodniej siostry Gustawa Adolfa, Katarzyny.

Rozpamiętując po latach swój czyn, Krystyna pisała, że słyszała tylko o czterech władcach, którzy dobrowolnie zrzekli się tronu: Dioklecjanie, Almanzorze, cesarzu Karolu V i sobie samej. "Nie wspominam o królu Kazimierzu - dodała - nie wiem, jak określić czyn tego księcia, który przez swe życie i śmierć udowodnił, że nie wart był krwi królewskiego rodu, która płynęła w jego żyłach". Owym niegodnym księciem był Jan Kazimierz Waza, władca Rzeczypospolitej w latach 1648-1668.

Rozstanie Jana Kazimierza z koroną polską nastąpiło w znacznie bardziej dramatycznych okolicznościach. Abdykacja we wrześniu 1668 roku była efektem bankructwa planów politycznych króla, forsującego przez ostatnie dziesięć lat panowania popieranego przez Francję kandydata do polskiego tronu. Składając koronę, Jan Kazimierz przypomniał swą przepowiednię, wygłoszoną podczas sejmu w roku 1661. Mówił wówczas do zebranych razem obu izb: "Moskwa i Ruś odwołają się do ludów jednego z nimi języka i Litwę dla siebie przeznaczą; granice Wielkopolski staną otworem dla Brandenburczyka ... wreszcie Dom Austriacki, spoglądający łakomie na Kraków, nie opuści dogodnej dla siebie sposobności i przy powszechnem rozrywaniu państwa nie wstrzyma się od zaboru". Te prorocze słowa - mimo precedensu Radnot, jeszcze wówczas mało realne - nie wywarły na słuchaczach wielkiego wrażenia. Mowa Jana Kazimierza kontrastuje z wypowiedzią Krystyny wobec Rady Państwa, wygłoszoną 7 sierpnia 1651 roku, w dniu, gdy królowa ujawniła po raz pierwszy swe abdykacyjne plany. Mówiła wówczas, że pozostawia kraj w stanie pokoju i wewnętrznej zgody.

Dzieje Wazów skłaniają do wielu refleksji. Jak to się stało, że pod berłem tej dynastii Szwecja przeistoczyła się z peryferyjnego kraju w mocarstwo? Czy była to wyłącznie zasługa dynastii?

Dlaczego Rzeczpospolita właśnie za Wazów zaczęła tracić mocarstwowy status? Czy zaważyły obiektywne uwarunkowania gospodarcze, czy też ukształtowany wcześniej, nie umiejący sprostać realiom XVII wieku system polityczny? A może winni są Wazowie, ich pogoń za mirażem szwedzkiej korony i przedkładanie interesów dynastycznych nad interesy Rzeczypospolitej? Dopiero co zawarta unia stanęła pod znakiem zapytania już na podwarszawskim polu elekcyjnym. Jednym z punktów, na które w imieniu elekta zgodzili się szwedzcy posłowie, było przyłączenie do Rzeczypospolitej Estonii. Zobowiązanie to stało w jaskrawej sprzeczności z instrukcjami, które zastrzegały pełną niezależność prawno-ustrojową Szwecji oraz nietykalność jej terytorium. Nic dziwnego, że na wieść o warunkach, na jakie przystał Erik Sparre, król Jan III Waza wpadł we wściekłość. Sam dwukrotnie już kandydował do tronu polskiego - w latach 1573 i 1574. Za każdym razem chodziło przede wszystkim o pokrzyżowanie planów kandydata rosyjskiego, wybór Rosjanina na tron polski zmusiłby bowiem Szwecję do samotnej walki w Inflantach przeciw połączonym siłom państw, z których każde dysponowało większym potencjałem wojennym niż Szwecja. Tak było i za trzecim razem, choć teraz szansę Zygmunta, z racji jego jagiellońskiego pochodzenia, były znacznie większe. Ale dla Jana III liczył się przede wszystkim szwedzko-polski sojusz przeciw Moskwie, za który jednak nie zamierzał poświęcać ani piędzi szwedzkiej ziemi. O tym, że ostatecznie wysłał syna do Polski, zadecydowały argumenty szwedzkiej Rady i szantaż polskiego negocjatora, który zagroził elekcją cara. Interes Rady w utrzymaniu świeżo zawartej unii był oczywisty.

Ustrój Szwecji pod berłem Zygmunta regulowały tzw. Artykuły kalmarskie, opieczętowane przez Jana i Zygmunta w maju 1587 roku, a przyjęte przez szwedzkie stany (riksdag) we wrześniu. Stanowiły one, iż po śmierci Jana III władzę w Szwecji przejmie siedmioosobowa regencja, której sześciu członków mianować będzie król, a jednego młodszy brat Jana III, książę Sudermaniandii Karol.

Przebywający w Polsce król miał rządzić wyłącznie za pośrednictwem regentów. Artykuły kalmarskie, choć nie weszły w życie, na wiele lat zdeterminowały ocenę nieudanej unii. Sam fakt, że stała się ona jednym z powodów wieloletnich wojen, spowodował, że nie mogła cieszyć się pozytywną opinią. W historiografii szwedzkiej negatywny osąd wiąże się z generalną oceną stosunków między monarchią, arystokracją i społeczeństwem w dziejach tego kraju.

W Artykułach kalmarskich dawniejsi historycy widzieli próbę uczynienia Szwecji państwem rządzonym przez oligarchię magnacką, na wzór Rzeczypospolitej. Dla Szwedów zestawienie to miało złowróżbny wydźwięk. Wszak jeszcze we współczesnym języku szwedzkim termin polska riksdag (polski sejm) jest synonimem wszechogarniającego bałaganu. Ale nie tylko o bałagan chodziło.

Szwedzka historiografia naukowa od swego powstania w połowie XVIII wieku aż po początek wieku XX miała zdecydowanie monarchistyczne oblicze. Jej protoplasci: Olof von Dalin (1708-1763), Sven Lagerbrink (1707-1787) i wreszcie Gustaf Erik Geijer (1783-1847) jednoznacznie krytycznie oceniali rolę arystokracji w dziejach Szwecji. Postępowanie Erika Sparre na wolskim polu elekcyjnym było jednym z koronnych argumentów dowodzących, że wyłącznym dążeniem arystokratów było poszerzenie własnych przywilejów kosztem monarchii i stanowiących ponad 90 % ludności chłopów. "Trudno sobie wyobrazić, by można było popełnić większy błąd polityczny - pisał Lagerbrink myśląc o zgodzie na odstąpienie Estonii - stać więc za tym musiały inne, potężne, choć okryte tajemnicą, powody". Podobnie wypowiadał się Geijer, dla którego o specyfice szwedzkiego ustroju decydowała silna władza królewska zwalczająca egoistyczną arystokrację, opierając się przy tym na stanowiących element demokratyczny chłopach. "Lud był zniewolony - pisał Geijer o Szwecji XV wieku - całe państwo znajdowało się w rękach butnej, pozbawionej hamulców arystokracji". Dopiero powstanie górników z Dalekarlii pod wodzą Engelbrekta Engelbrektssona (1434), regencja rodu Sturów w drugiej połowie XV wieku i wreszcie panowanie Gustawa Wazy (1521-1560) poprawiły dolę rządzonych. Arystokraci z drugiej połowy XVI w., według Geijera, dążyli do obalenia dynastii i przywrócenia stanu z wieku XV. Ich zamiary pokrzyżował książę Karol. Z Geijerem polemizował najbardziej poczytny historyk szwedzki XIX wieku Anders Fryxell (1795-1881), który zwracał uwagę na pozytywne aspekty arystokratycznego programu: dążenie do usprawnienia państwa i ukrócenia sprzyjających wynaturzeniom wpływów królewskich sekretarzy. Fryxell nie był jednak członkiem naukowego establishmentu, nie pozostawił uczniów i w konsekwencji spojrzenie geijerowskie nadal dominowało.

Początek XX wieku przyniósł przewartościowanie ocen. W 1915 roku Frederik Lagerroth wziął w obronę arystokrację i kreował ją na obrończynię rządów prawa przeciw skłonnej do popadania w despotyzm monarchii. Interpretując dzieje Szwecji, Lagerroth malował prostą linię od Erika Sparre i jego kolegów, przez parlamentaryzm szwedzki XVIII wieku, aż po współczesną demokrację. Ten punkt widzenia podjął Erik Lónnroth. Wiek XV, według niego, to okres walki między dążącą do nieograniczonej władzy monarchią (regimen regale), uosabianą przez twórczynię unii kalmarskiej Małgorzatę i jej przybranego syna Eryka Pomorskiego, a złożoną z możnych Radą {regimen politicum), pretendującą do wyrażania interesów wszystkich poddanych. Zdominowana przez monarchię unia, po powstaniu Engelbrektssona i pozbawieniu władzy Eryka Pomorskiego, przeistoczyła się w unię stanową, z dominacją możnych. W latach sześćdziesiątych XV wieku, z chwilą gdy doszło do konfliktów wewnątrz szwedzkiej Rady, zwalczające się stronnictwa, a potem i regenci z rodu Sturów, w politycznych rozgrywkach używać zaczęli chłopów. Sturowie spotykali się ze swymi poddanymi w kościołach i na jarmarkach agitując przeciw „rządom Duńczyków", z którymi w Szwecji identyfikowano unię kalmarską.

Używając demagogicznych chwytów starali się wygrać poparcie ludu dla swych koncepcji i zwrócić go przeciw rywalom. W ten sposób rodziło się szwedzkie przedstawicielstwo stanowe - riksdag, którego częścią już na zawsze pozostała reprezentacja chłopska. Dla piszącego w końcu lat trzydziestych XX wieku Erika Lónnrotha strategia ta była równoznaczna z barbaryzacją szwedzkiego życia politycznego. Zwracał uwagę, że riksdag nie był dla rządzących partnerem, lecz bezwolnym, ślepo posłusznym narzędziem. Najcięższy cios spadł na Radę w 1520 roku 8 listopada, w trzecim dniu uroczystości koronacyjnych króla Danii i Szwecji Chrystiana II: niespodziewanie aresztowano osiemdziesiąt dwie osoby, osadzono je pod zarzutem herezji i stracono. Ofiarą nowego króla i współpracującego z nim arcybiskupa Uppsali Gustava Trolle padło dwóch biskupów, liczni członkowie możnowładczych rodów, kilkudziesięciu mieszczan sztokhoimskich i wiele nie znanych dziś z imienia osób. Spośród możnowładztwa ocaleli nieliczni, w tym młody Gustaw Erikson Vasa (urodzony między 1495 a 1497), którego ojciec i dwóch stryjów położyło głowy pod katowski topór. Gustaw ocalał tylko dlatego, że w owym czasie ukrywał się. Nie mógł zjawić się w Sztokholmie, w 1519 roku bowiem zbiegł z Danii, gdzie przebywał w charakterze zakładnika. Celem ucieczki była Lubeka. Stamtąd Gustaw dotarł do Szwecji w maju 1520 roku. Na wieść o straszliwym końcu koronacji, udał się do położonej w środkowej Szwecji Dalekarlii, by tu, wzorem Engelbrekta Engelbrektssona, poderwać do walki przeciw okrutnemu królowi zamieszkujących tę prowincję górników rudy żelaza. Po kilku miesiącach tułaczki, w lutym 1521 roku, udało się wzniecić bunt przeciw Chrystianowi. Podczas wojny, w sierpniu 1521 roku, Gustaw Erikson wybrany został na regenta Szwecji. Latem 1523 roku zajęto główne punkty oporu: Sztokholm, Kalmar, Alvsborg (dziś Góteborg) i Abo (Turku) w Finlandii. 6 czerwca tego roku, podczas zgromadzenia stanów w Strangnas, Gustawa Wazę wybrano na króla Szwecji. Droga Gustawa Eriksona do tronu nie należała do prostych. Do dziś nie wiadomo, czy udając się do Dalekarlii chciał walczyć o restytucję władzy Sturów, czy też myślał raczej o sobie. Nie wiadomo też, dlaczego zdecydował się na przyjęcie królewskiego tytułu (koronował się dopiero w 1528 roku): czy chodziło mu o zyskanie równej pozycji wobec nowego króla Danii Fryderyka I, czy też o ostateczne przekreślenie pretensji Sturów. Okoliczności, w jakich objął władzę, zaciążyły na image całej dynastii. Soren Norby, najwierniejszy ze stronników Chrystiana, nazwał pierwszego Wazę "królem chłopów", odnosząc się w ten sposób do przebrania, w jakim Gustaw poruszał się po Dalekarlii. Lubeczanie określali go czasem mianem „pasterza wołów", w takim bowiem przebraniu dotarł do Lubeki. Były to jednak puste złośliwości, gdyż Wazowie od 1435 roku byli jednym z kilku rodów, które rządziły Szwecją, powołując i zrzucając z tronu kolejnych królów.

Gustaw Waza nie musiał obawiać się konkurencji ze strony możnych, których kwiat zgładził Chrystian. Zresztą sympatię szlachty pozyskał tym, iż po wprowadzeniu reformacji (1527), sekularyzując dobra kościelne, pozwolił jej odzyskać część ziem darowanych Kościołowi. Nowy król liczyć się za to musiał z poddanymi, którzy przysporzyli mu licznych kłopotów zbrojnymi buntami w latach 1524. 1528, 1530-1532 i 1542-1543.

Jednym z najtrudniejszych zadań, przed jakimi stanął król, okazało się zorganizowanie zarządu państwem. Likwidując hierarchię katolicką, Gustaw pozbył się z dnia na dzień jedynego źródła wykwalifikowanej kadry urzędniczej. Liderzy ruchu reformacyjnego, Olaus Petri i Laurentius Andrae, szybko popadli w konflikt z monarchą. W ich ślady poszedł kanclerz i powiernik Gustawa Wazy, Niemiec Wolf Gyller. Osobiste interwencje podejrzliwego i cholerycznego króla skłoniły go do opuszczenia Szwecji. W konsekwencji w 1538 roku monarcha musiał prosić książąt Rzeszy i tamtejsze uniwersytety o przysłanie kogoś znającego język niemiecki oraz rachunki, by wyręczył go w pisaniu listów i kontrolowaniu spraw finansowych. Intensywne reformy rozpoczęły się w 1538 roku, po przybyciu do Szwecji niemieckich prawników Konrada Pyhy'ego i Georga Normana. Objęli oni kontrolę nad kancelarią, skarbem i Kościołem. Pyhy był jednym z licznych w Niemczech tej epoki wędrownych prawników mieszczańskiego pochodzenia, gotowych oferować swe usługi różnym chlebodawcom. Nowi ludzie energicznie wzięli się za wprowadzanie w Szwecji instytucji znanych w Niemczech. Ich działalność została jednak gwałtownie przerwana w 1542 rou, w następstwie powstania chłopskiego w prowincji Smaland, wymierzonego przeciw rosnącym obciążeniom na rzecz państwa (powstanie Nilsa Dacke). Bunt stłumiono, ale król musiał ugiąć się przed żądaniami poddanych i powrócić do „starych dobrych szwedzkich porządków".

Podczas riksdagu w Yastaras w 1544 roku król zgodził się oddalić swych niemieckich doradców, ale w zamian uzyskał prawne usankcjonowanie dziedziczności tronu. Ustawa o następstwie tronu stanowiła, że koronę będzie odtąd dziedziczył najstarszy syn panującego. W razie jego bezpotomnego zgonu, przejdzie ona na męskich potomków młodszych synów Gustawa Wazy.

Usunięcie Pyhy'ego oznaczało powrót do osobistych rządów monarchy. Pomocą mieli mu służyć możni zasiadający w Radzie Królestwa. Zgodnie z literą ustawy przyjętej w 1544 roku, przy królu miało stale przebywać dwóch jej przedstawicieli - nie tyle by go kontrolować, ile by mu po prostu pomagać. W praktyce członkowie Rady woleli pozostawać w swych posiadłościach, a Gustaw musiał w sprawach państwa posługiwać się przypadkowymi ludźmi ze swego otoczenia, niekiedy nawet lokajami. W sprawach ważnych król zwykł zasięgać konsultacji Rady. Nierzadko też spotykał się z poddanymi: podczas obrad riksdagu lub starym zwyczajem na jarmarkach i lokalnych zgromadzeniach. W ostatniej dekadzie rządów Gustaw Waza dopuścił do udziału we władzy swych synów. W 1556 roku nadał młodszemu Janowi Wielkie Księstwo Finlandii z prawem posiadania własnej kancelarii i skarbu oraz prowadzenia polityki nominacyjnej. Pełne rozwinięcie tych zasad znalazło się w zaaprobowanym przez stany w 1560 roku testamencie króla. Dokument ten, wzorowany na współczesnych niemieckich testamentach książęcych, przyznawał młodszym synom, Magnusowi i Karolowi, księstwa podobne do posiadanego już przez Jana. Zastrzeżono jednocześnie, że nie mogą one być trwale odłączone od królestwa. Suwerenność cieszących się bardzo dużą autonomią książąt ograniczono jedynie w dwóch punktach: nie mieli prawa prowadzić polityki zagranicznej bez porozumienia z zasiadającym na tronie bratem oraz winni wspomagać go wojskiem na wypadek wojny. Wszystkie ważniejsze problemy bracia mieli rozwiązywać wspólnie. W razie sporów rola mediatora przypaść miała stanom. To ostatnie postanowienie było dość nieoczekiwanym ustępstwem na ich rzecz, podyktowanym niezadowoleniem monarchy z powodu nadmiernej samodzielności dziedzica tronu Eryka (urodzony w 1533 roku), który starał się pchnąć Szwecję ku ekspansywnej polityce zagranicznej w Inflantach.

Testament Gustawa Wazy stal się przyczyną trwającego wiele lat konfliktu wewnątrz dynastii. Zaraz po objęciu rządów Eryk XIV ograniczył samodzielność braci do minimum. Przyjęte w 1561 roku w Arboga artykuły pozbawiły ich uprawnień do pobierania podatków w księstwach, mianowania biskupów, urzędników i wójtów, wydawania przywilejów i czynienia nadań na rzecz lokalnej szlachty. Nade wszystko jednak uwolniono króla od konieczności konsultacji z braćmi w sprawach politycznych. Książęta zaakceptowali te zmiany. Chory psychicznie Magnus i małoletni Karol nie mieli wyboru. Pokrzywdzony poczuł się rządzący Finlandią Jan. Wykorzystując niejasne sformułowania odnośnie do prawa książąt do zawierania małżeństw, Jan ożenił się w 1562 roku z siostrą Zygmunta Augusta, Katarzyną Jagiellonką. Nie byłoby w tym nic niestosownego, gdyby nie fakt, że Jan nie powiadamiając Eryka, udzielił swemu szwagrowi wysokiej pożyczki pod zastaw kilku zamków w Inflantach. Co gorsza, właśnie wówczas Szwecja i Rzeczpospolita znalazły się na krawędzi wojny z powodu rywalizacji na tym terenie. W 1561 rok Szwedzi podporządkowali sobie Rewal (Tallin), a Eryk związał się sojuszem z Rosją. Było to rozwiązanie dość dziwne, zważywszy, że tak Rosja, jak i Szwecja dążyły do kontroli nad handlem bałtyckim, co czyniło wybuch konfliktu między nimi nieuchronnym. Eryk nie był jednak człowiekiem skorym do porzucenia raz podjętych planów, nawet najbardziej fantastycznych. Samodzielną politykę Jana uznał za zdradę. Księcia Finlandii i jego żonę uwięził w zamku Gripsholm, gdzie przebywali w latach 1563-1567. Pierwszy rok rządów Eryka nie zapowiadał mającego wkrótce nastąpić konfliktu z możnymi. W 1561 roku król po raz pierwszy w dziejach Szwecji obdarzył tytułami hrabiów i baronów przedstawicieli najwybitniejszych rodów. Już jednak rok później okazało się, że Eryk nie będzie wobec szlachty pobłażliwy. Narzędziami antyszlacheckiej polityki były posłuszne stany oraz najbliższy współpracownik Eryka, plebejusz z pochodzenia, Jóran Persson. Odziedziczona po ojcu podejrzliwość przybrała u Eryka charakter obsesji i zwróciła się przeciw prawdziwym bądź urojonym spiskom, jakie, jego zdaniem, knuła chcąca pozbawić Wazów dziedzicznego tronu szlachta. Niepowodzenia w toczonej ze zmiennym szczęściem wojnie z Danią i krach starań o rękę królowej Anglii Elżbiety I upewniły króla, że pada ofiarą tajemniczej zmowy. Co więcej, służący kilku czołowych radców, poddani okrutnym torturom, zeznali, że ich panowie od dawna szykują zbrojne powstanie. Innych dowodów brakło, ale zeznania wystarczyły Erykowi, by uwięzić najbardziej obciążonych. W maju 1567 roku w przypływie choroby psychicznej Eryk kazał wymordować więźniów. Jednego z nich zabił nawet osobiście. W grudniu 1567 roku król powrócił do zdrowia. Nic jednak nie wskazywało, by szczerze żałował swych okrucieństw. Uwięzionego tymczasem Perssona kazał wypuścić i nawet nobilitował. W tych warunkach zawiązał się rzeczywisty spisek i w lecie 1568 roku zbrojny bunt królewskich braci i szlachty doprowadził do detronizacji Eryka.

Pamięć o okrutnym królu i sposób, w jaki do władzy doszedł Jan III Waza (1568-1592), nie umacniały pozycji dynastii. Jan musiał zapłacić za udzielone poparcie: szlachcie przywilejami, a bratu Karolowi, księciu Sudermaniandii, unieważnieniem artykułów z Arboga. Monarchia dziedziczna nie została zakwestionowana, ale w powietrzu unosił się duch piętnastowiecznego regimen politicum.

Przyznane przez Jana przywileje nie zaspokoiły oczekiwań szlachty. Jeden z członków Rady, Hogenskild Bieike, kolekcjonował odpisy dawnych dokumentów po to, by móc udowodnić, że stare dobre prawa dawały szlachcie znacznie szersze uprawnienia. Król zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie dla monarchii stanowią dawne dokumenty, więc starał się jak najbardziej ograniczyć swobodę dostępu radców do archiwum. Istnienie dwóch kluczy gwarantowało, że wstęp doń możliwy był jedynie w towarzystwie lojalnego wobec króla sekretarza.

Program polityczny Rady wyłożony został najpełniej w dziele Erika Sparre Pro rege, legę et grege (1582). Sparre posunął się w nim nawet do twierdzenia, że dziedziczni władcy są w tym samym stopniu związani prawem, co monarchowie elekcyjni. Najwyższym autorytetem, według autora traktatu, miały być stany oraz Rada Państwa. Program polityczny arystokracji nie sprowadzał się wyłącznie do żądania udziału we władzy i zwolnień z podatków.

Ważnym jego elementem była reforma administracji. Żądano powołania czteroosobowej rady dworskiej, która miała przebywać przy królu permanentnie, separacji dworu od administracji centralnej, jasnego podziału kompetencji, wyznaczenia stałych godzin urzędowania, powołania lokalnych wojewodów, którzy nadzorowaliby królewskich wójtów. Rzecz jasna, wszystkie urzędy miały być obsadzane arystokratami i szlachtą. To ostatnie żądanie skierowane było przeciw posługiwaniu się przez króla plebejskimi sekretarzami. Rządy sekretarzy, jak określa się system praktykowany przez Jana III, a potem Karola IX, dawały królowi osobisty wpływ na poszczególne dziedziny życia, ale warunkiem jego dobrego funkcjonowania było trzymanie sekretarzy w ryzach. Umiejętności tej Janowi brakowało.

Mimo sporów o kształt państwa i przywileje, Rada przez całe panowanie Jana III zachowywała się lojalnie. Nie można tego natomiast powiedzieć o księciu Karolu. Uzyskawszy zniesienie artykułów z Arboga rządził w swym księstwie suwerennie. Zwoływał bez wiedzy brata stany, emitował własną monetę, przetapiając w tym celu monety królewskie, nadawał szlachcie przywileje i ziemię w dziedziczne posiadanie, udzielał schronienia skłóconym z Janem duchownym, a nawet ewidentnym spiskowcom. Karol odmawiał też wydania z księstwa uchwalonych przez riksdag podatków i szykanował tych członków stanu szlacheckiego, którzy posiadając dobra na terenie księstwa, zachowali lojalność wobec króla.

Naraził się w ten sposób bratu, ale jednocześnie zbudował sobie zaplecze polityczne w postaci poddanych z Sudermaniandii i radykalnych luteranów, krytykujących króla za kontakty z katolicyzmem oraz próby kompromisowego rozstrzygnięcia sporów rozdzierających luteranizm. Sojusz Karola z ortodoksyjnymi duchownymi był dość osobliwy, książę bowiem osobiście sympatyzował z kalwinizmem. Polityka Karola kilkakrotnie zaprowadziła kraj na krawędź wojny domowej. Dopiero podczas riksdagu w Yadstena w lutym 1587 roku Rada i stany opowiedziały się za monarchą, drastycznie ograniczając prerogatywy księcia. W tych okolicznościach nie powinien dziwić ton Artykułów kalmarskich. Sformułowano je niewiele później, a znękany walką z bratem król w pełni je zaakceptował. Rozejście się dróg Jana z Radą i zbliżenie do Karola było następstwem nieszczęśliwego zobowiązania dotyczącego Estonii oraz krachu zamysłów ściągnięcia Zygmunta do Szwecji. Jan myślał o tym od 1588 roku. Tymczasem Zygmunt w maju 1589 roku wszczął rokowania z Habsburgami, wysuwając plan przekazania korony polskiej jednemu z arcyksiążąt. Jesienią 1589 roku doszło do spotkania Jana z Zygmuntem w Rewalu. Celem była demonstracja siły wobec Moskwy (stąd obecność wojska) i spowodowanie powrotu Zygmunta. Jednak ani Zygmunt i jego polskie otoczenie, ani towarzyszący Janowi radcy nie pragnęli przekreślać unii. Jan ustąpił dopiero przed groźbą buntu wojska szwedzkiego, podburzonego przez hrabiego Axela Leijonhufvud. Unię polsko-szwedzką wprawdzie uratowano, ale jednocześnie została ona ostatecznie skompromitowana w oczach Jana, który zbliżył się teraz do księcia Karola. Polsko-szwedzki sojusz przeciw Moskwie okazał się mrzonką wobec niechętnej postawy Polaków. Prowadzone przez Zygmunta rokowania z Habsburgami na temat oddania korony spełzły na niczym, choć w 1590 roku zawarto odpowiednią umowę. Ujawnienie tych negocjacji stało się powodem kryzysu politycznego, którego apogeum był sejm inkwizycyjny w 1592 roku. Dla wielu, w tym i części historyków, konszachty z Habsburgami były przejawem nieliczenia się króla z interesami nowego królestwa. Pamiętać jednak trzeba, że o rokowaniach król powiadomił znaczną część senatorów, a warunkiem wejścia układu w życie była zgoda polskich stanów na objęcie tronu przez arcyksięcia. Nie ma więc mowy o zamachu stanu czy kupczeniu koroną, a i zarzuty o zdradę, jakie kierowano pod adresem króla, są niesprawiedliwe. Tym bardziej że Rzeczpospolita nie liczyła się w ogóle z interesami swego monarchy. Zbliżając się do Jana III, książę Karol liczył na odzyskanie samodzielności w księstwie. Klęska polityki polskiej i wpływ księcia przekonały króla, że radcy spiskują przeciw dziedzicznej koronie Wazów. Rewalscy zwolennicy unii, z Erikiem Sparre na czele, usunięci zostali z Rady, utracili urzędy i nadania. Dopiero na łożu śmierci, ku niezadowoleniu Karola, Jan odwołał wszystkie drastyczne decyzje, prosząc Radę, by nie dopuściła do uzurpacji tronu kosztem Zygmunta.

W powstałej sytuacji wprowadzenie w życie Artykułów kalmarskich było nierealne. Nie mając żadnych gwarancji ze strony Zygmunta, Rada związała się z księciem Karolem. Celem było wymuszenie na królu trwałych ustępstw, potwierdzonych w przysiędze koronacyjnej. Podczas riksdagu w 1594 roku nowy monarcha nie godził się na przedstawione mu żądania. Bezskutecznie próbował skłócić Radę z Karolem, a próba bezpośredniego odwołania się do poddanych okazała się przynajmniej o rok spóźniona. W marcu 1593 roku w Uppsali doszło do synodu Kościoła szwedzkiego. Uczestniczyli w nim także członkowie Rady i przedstawiciele stanów. W egzaltowanej, przepojonej religijnym fundamentalizmem atmosferze przyjęto deklarację wierności wobec wyznania luterańskiego. Rok potem szwedzcy poddani Zygmunta, zgodnie z instrukcjami swych duszpasterzy, nie dawali wiary wysłannikom króla-katolika. W tych warunkach król musiał ulec i złożył przysięgę koronacyjną. Wracając do Polski, pozostawił w Szwecji regencję złożoną z Rady i stojącego na jej czele księcia Karola. Sojusz Rady z Karolem był krótkotrwały. Zresztą radcy, przynajmniej większa część z nich, traktowali księcia podejrzliwie i nie zmieniły tego hojne nadania, jakimi usiłował ich przekupić. W 1595 roku podczas riksdagu w Sóderkóping Karol zażądał dla siebie tytułu regenta i prawa do obsadzania urzędów. Chciał w ten sposób pozbyć się lojalnych wobec króla i odpowiedzialnych tylko przed nim wojewodów. Riksdag przyjął żądania księcia, ale jednocześnie uczynił zastrzeżenie, że wojewodów wolno usuwać jedynie wtedy, gdy ciąży na nich wyrok sądu. Tymczasem król zaprotestował z Polski przeciw bezprawnemu, jego zdaniem, zwołaniu stanów. Był to cios dla Rady, która liczyła, że Zygmunt zaakceptuje rezolucję i w ten sposób delikatna równowaga zostanie utrzymana. Protest Zygmunta był na rękę Karolowi, który parł teraz do otwartej rozprawy. W lutym 1597 roku zwołał bezprawnie riksdag do Arboga. Stany, przy obecności licznej reprezentacji chłopów, poparły księcia, który nie szczędził ataków na króla i Radę. Wojna była nieunikniona. Zygmunt przybył z wojskiem do Szwecji w lecie 1598 roku. Mógł liczyć na całą niemal Radę, luterańskiego arcybiskupa Uppsali(!), mieszczan Sztokholmu i część wojska. Książę Karol dysponował jednak niebagatelnym atutem w postaci poparcia poddanych, z którymi umiał porozumieć się tak jak ojciec i brat Eryk. Przebywający stale w Polsce król nie mógł się z księciem pod tym względem równać, zresztą jego polskie rządy dowiodły, że nie odziedziczył po przodkach demagogicznych talentów.

Próba orężnego rozstrzygnięcia zakończyła się niepowodzeniem Zygmunta. Mocą ugody między królem a księciem korona nadal pozostała przy Zygmuncie, ale musiał on oddać władzę w Szwecji w ręce stryja. Wydał mu też towarzyszących wyprawie radców, w tym Erika Sparre. Książę chciał postawić ich przed sądem pod zarzutem wymierzonego w monarchię spisku. Zobowiązał się jednak, że proces będzie uczciwy, a sąd bezstronny. Mimo to przywódców Rady skazano na śmierć i stracono po procesie, który nie miał nic wspólnego z bezstronnością.

Zebrane w Sztokholmie w czerwcu 1599 roku stany zdetronizowały Zygmunta i zażądały przysłania do Szwecji czteroletniego Władysława, by tu wychował go Karol. Zygmunt zignorował ten postulat i w konsekwencji riksdag w Linkóping (luty 1600) zaproponował koronę Karolowi. Ten jednak wahał się. Dopiero latem 1603 roku zaczął używać tytułu "wybrany król Szwecji". W rok potem w Nórrkoping zgodził się przyjąć koronę (formalna koronacja odbyła się w 1607 roku), a stany podjęły decyzję o odsunięciu od niej potomków Zygmunta.

Karol zwlekał z przyjęciem tronu z dwóch powodów. Jednym z nich była niepewność co do reakcji zagranicy, choć już w 1600 roku okazało się, że ani Rosja, ani Dania za Zygmuntem nie będą się wstawiać. Największe znaczenie miała jednak agitacja Zygmunta, która znajdowała w Szwecji posłuch. Rozpoczęta w 1599 roku wojna w Inflantach wymagała od Karola zaciągnięcia najemnych wojsk i, co za tym idzie, zdobycia środków na ten cel. Tymczasem Zygmunt oskarżał stryja o chęć zagarnięcia pieniędzy i ucieczki ze Szwecji. Zarzuty były absurdalne, ale trafiały do przekonania części poddanych. Karol miał więc poważne trudności z nakłonieniem Szwedów do ponoszenia ciężarów wojennych. W roku 1603 stany wyraziły nawet obawę, że książę wyjechawszy do Inflant nie powróci już do kraju. Sam Karol napotykając opór stanów groził raz po raz, że wycofa się do księstwa i pozostawi Szwecję na pastwę Zygmunta i jego jezuitów. Sprawa tronu szwedzkiego, przynajmniej do roku 1604, nie była więc jeszcze w stu procentach przesądzona. Zresztą nawet potem, w czasie gdy państwo moskiewskie przeżywało kryzys „wielkiej smuty", pomysł dotarcia do Szwecji przez Moskwę nie był wcale czystą fantazją. Najlepszym tego dowodem może być reakcja Szwedów, którzy na wieść o wojnie Zygmunta z Rosją, zawarli sojusz z carem Wasylem Szujskim i wysłali mu na pomoc szwedzkie wojsko.

Rozpoczęcie wojny z Moskwą bez zgody sejmu, wbrew opiniom szlachty i znacznej części senatorów, traktowane jest często jako cause celebrę, dowodząca nieliczenia się przez Zygmunta z interesami nowej ojczyzny. Jest to pogląd dyskusyjny z kilku względów. Przede wszystkim rozdzielenie interesów dynastii i państwa, łatwe z perspektywy dzisiejszej, nie było oczywiste w czasach, gdy rozróżnienie między sferą prywatną i publiczną pozostawiało wiele do życzenia. Po wtóre, rezygnacja z okazji, jaką dawało osłabienie Rosji, byłaby przyznaniem się do własnej słabości; wszak Szwedzi, interweniując w Rosji, potrafili zadbać o siebie zagarniając Kexholm. Po trzecie, interwencja zgodna była z interesem części polskiej szlachty, szukającej możliwości wzbogacenia się i kariery. I wreszcie - rzecz najważniejsza - w całej Europie motorem modernizacji państw w XVII wieku była wojna. Liczne armie i charakterystyczne dla tego stulecia długotrwałe wojny zmuszały do poszukiwania nowych źródeł dochodu, nakładania nowych podatków, złamania - jeśli to było konieczne - oporu stanów i zorganizowania sprawnej administracji, umożliwiającej egzekucję nałożonych świadczeń.

Przebieg toczonej ze zmiennym szczęściem wojny w Inflantach dowiódł, że potężna na pozór Rzeczpospolita nie jest w stanie w sposób decydujący pobić Szwedów, a zwycięstwa w polu są zaprzepaszczane. Próbą zmiany tego stanu rzeczy, podjętą z myślą o odzyskaniu Szwecji, była królewska propozycja przedsejmowa z 1605 roku, postulująca utworzenie stałego wojska, a więc i stałego skarbu. Spotkała się ona z niechętną reakcją części poddanych.

Wojewoda krakowski Mikołaj Zebrzydowski na sejmiku proszowickim w lutym 1606 roku oskarżył króla o prywatę, szkodzenie krajowi i dążenie do absolutum dominium. Zamysł monarchy odrzucono, a wojewoda, przybrawszy pozę Katona, nie dał się ani zjednać, ani przekonać argumentom o szlachetnych zamiarach króla. Wydarzenia te stały się początkiem rokoszu. W jego trakcie doszło do zwycięskiej dla króla bitwy pod Guzowem (5 lipca 1607). Uspokojenie nastąpiło jednak dopiero w maju 1608 roku, kiedy to czołowi rokoszanie złożyli na ręce króla przeprosiny. Było to rozwiązanie połowiczne. Rokosz, podobnie jak sejm inkwizycyjny z 1592 roku, formalnie nie zmienił niczego. Król nie rozbił opozycji, opozycja nie osłabiła króla. Wszystko na pozór pozostawało bez zmian. Na pozór, uszczerbku bowiem doznawał prestiż monarchy, przeciw któremu - jak się okazało - można było bezkarnie zwoływać szlacheckie zjazdy i wszczynać awantury. Jednak i sam Zygmunt nie dążył do walnych rozstrzygnięć. Przez cały okres swych rządów skłaniał się ku polityce gabinetowej, umiejętnym rozdawaniem urzędów i starostw budując oddane sobie stronnictwo. Owo zadowalanie się półśrodkami, typowe zresztą i dla jego syna i następcy Władysława IV, było przedmiotem krytyki ze strony historyków. Trzeba jednak pamiętać, że w warunkach ustrojowych Rzeczypospolitej trudno było o całkowite wyeliminowanie przeciwników. Najlepszym tego przykładem może być wieloletnia walka króla z hetmanem litewskim Krzysztofem Radziwiłłem.

Reakcją na faktyczne bądź urojone naruszanie praw przez króla było poszerzanie uprawnień Izby Poselskiej i sejmików kosztem władcy i Senatu. Znaczenie Senatu malało, choć nie obniżał się wcale autorytet senatorów, dla których zasiadanie w tym organie było przede wszystkim symbolem prestiżu. Zjawiskiem typowym była natomiast polaryzacja majątkowa szlachty, przyśpieszona jeszcze przez rujnujące drobniejszych producentów trudności w zbycie zboża po 1618 r. W tej sytuacji poszczególni magnaci mogli kierować rozwojem wypadków nie tylko bezpośrednio, dzięki wpływom na dworze, ale także pośrednio, przez posłów i sejmiki.

Dożywotnie piastowanie urzędów zawarowane prawem, tradycyjne dożywotnie dzierżawienie starostw oraz możność zdominowania poszczególnych sejmików powodowały, że niełaska królewska była wprawdzie dotkliwa, ale nie rujnująca. Tymczasem w Szwecji zrodzone w wyniku wojny domowej rządy Karola były krwawe. Ci opozycjoniści, których nie stracono w Linkóping w 1600 roku, salwowali się ucieczką do Polski bądź, wcześniej czy później, położyli głowy pod topór. W sprawach państwowych Karol IX ufał tylko sobie. Z punktu widzenia sposobu sprawowania władzy nawiązywał do starych wzorów. Istnieli wprawdzie arystokratyczni ministrowie, wykonujący wydawane ad hoc polecenia, ale jednocześnie - poza kierowanymi przez zaufanych ludzi króla skarbem i kancelarią - nie istniały ministerstwa. Wpływy oddanych królowi sekretarzy, w rodzaju kanclerza dworu doktora Nilsa Chesnecopherusa, ważyły więcej niż opinia wszystkich radców razem wziętych. Rada wprawdzie istniała dalej, ale jej nowy skład, a co za tym idzie, prestiż, były nieporównywalne z czasami Jana III. Nie zlikwidował też Karol księstw, które istniały aż do 1622 roku, kiedy to zmarł jego młodszy syn Karol Filip. O tym, jak księstwa zapisały się w dziejach Szwecji, najdobitniej świadczy fakt, że w 1650 roku królowa Krystyna wymogła na Karolu Gustawie zobowiązanie, że nigdy nie podzieli kraju. W roku śmierci Karola IX (1611), Szwecja znajdowała się w sytuacji krytycznej. Do wojny z Rzecząpospolitą i słabą na szczęście Rosją doszła rozpoczęta w 1611 roku wojna z Danią. Właśnie tego - wojny na trzech frontach - obawiali się radcy, gdy w Rewalu prosili Jana III, by powściągnął swą ojcowską miłość i pozwolił Zygmuntowi powrócić do Polski. W nowych warunkach rzeczą nieodzowną stało się zażegnanie wewnętrznych sporów i mobilizacja wszystkich zasobów kraju na potrzeby wojny. Syn Karola IX, Gustaw Adolf, wstępując na tron w 1611 r oku musiał zawrzeć ugodę z arystokracją. Podczas sesji riksdagu złożył przysięgę, w której zobowiązał się respektować prawo Rady do wpływu na sprawy państwowe, obsadzać urzędy wyłącznie szlachtą i potwierdzić jej przywileje. Alter ego króla stał się nowy kanclerz, hrabia Axel Oxenstierna. Ugoda z roku 1611 nie była jednostronna.

Król wprawdzie podzieli! się władzą z arystokracją, ale zachowawszy na kluczowych stanowiskach część ekipy ojca, potrafił panować nad sytuacją, stosując zasadę "dziel i rządź".

Obie strony, król i arystokracja, były zgodne, że reforma wojska i przebudowa administracji są priorytetami. Ten ostatni proces zaczął się już w 1614 roku. Sąd apelacyjny (Svea Hoyrdtt} był pierwszym urzędem centralnym o charakterze kolegialnym, ściśle określonych kompetencjach i nawet godzinach urzędowania. Po nim zreorganizowano kancelarię (1618 i 1626) oraz skarb (1618).

Jest rzeczą charakterystyczną, że kolejne kolegia - wojny i admiralicji - powstały dopiero po śmierci Gustawa Adolfa. Król dbał bowiem o zachowanie osobistej kontroli nad wojskiem, flotą i skarbem. W tym ostatnim urzędzie zasiadał najpierw człowiek starej ekipy, Johan Skytte, a od 1630 królewski szwagier, palatyn Dwóch Mostów, Jan Kazimierz. Dopiero śmierć monarchy na polu bitwy pod Lutzen (1632) pozwoliła dokończyć budowę aparatu państwowego zgodnie z ideałami arystokracji. Zwieńczenie stanowiła Forma rządu z roku 1634. Forma rządu była dokumentem konstytucyjnym, regulującym ustrój państwa w okresie małoletniości córki Gustawa Adolfa, Krystyny (urodzona w 1626 roku). Przedstawiona stanom przez kanclerza Oxenstiernę miała być wyrazem ostatniej woli politycznej monarchy. Czy tak było w rzeczywistości, trudno orzec. W każdym razie opisany w dokumencie system bliższy był ideałom arystokratycznej frondy końca XVI wieku niż duchowi rządów Wazów. Złożony z 65 paragrafów dokument miał, w zamyśle jego autorów, obowiązywać także po przejęciu władzy przez Krystynę, choć w obawie przed reakcją stanów nie zaznaczono tego wyraźnie w tekście.

Głową państwa był król. W wypadku jego choroby, nieobecności w kraju lub małoletniości rządy przejmowała regencja złożona z pięciu ministrów: drotsa (rodzaj ministra sprawiedliwości), podskarbiego, admirała, marszałka i kanclerza. Stali oni na czele kolegialnych ministerstw o ściśle określonych kompetencjach. Wraz z nimi w skład kolegiów wchodzili asesorzy, których część była jednocześnie członkami Rady Państwa. W sumie 17 z 25 członków Rady było jednocześnie zaangażowanych w pracę w kolegiach. Zapadające tam decyzje przedstawiano na posiedzeniach Rady. Pozycja tej ostatniej nie została dokładnie sprecyzowana, toteż można odnieść wrażenie, że trzymając się tradycyjnych formuł ustawodawca chciał raczej stworzyć możliwość przejęcia całości władzy przez ministrów. Podobnie niejasne było stanowisko stanów. W paragrafie 45 stwierdzono, że winny one się zbierać z okazji koronacji i tym podobnych uroczystości. Na co dzień wystarczyć mieli ministrowie, powaga Rady, zjazd urzędników, ewentualnie okrojone stany, ograniczone liczebnie i bez reprezentacji chłopów. Tendencja do zmarginalizowania riksdagu była konsekwencją sposobu, w jaki wykorzystywał go Karol IX. Stany, które dla Erika Sparrego miały być najwyższą instancją, dla Oxenstierny okazały się kłopotliwe i niebezpieczne. Prerogatyw monarchy wprawdzie nie organiczono, ale ustrój zbudowano tak, by interwencje królewskie ograniczyć do minimum. Znamienne były paragrafy 7 i 9, stanowiące, że ministrowie podlegają jurysdykcji króla jedynie w Radzie, a bez udziału króla wyłonionemu przez stany specjalnemu trybunałowi (w wypadku popełnienia crimen laesae maiestatis). W ten oto sposób arystokraci zabezpieczyli się przed możliwością powrotu stosunków z czasów króla Karola.

Narzędziem w rękach ministrów i kolegiów byli poddani ścisłej dyscyplinie urzędnicy lokalni. Nominowani na trzyletnie kadencje wojewodowie - "oczy i uszy ministrów w prowincjach", jak określała ich instrukcja z 1635 roku - mieli co roku składać sprawozdania ze swej działalności. Cechą charakterystyczną instrukcji wręczanych urzędnikom było ścisłe określenie kompetencji i trybu urzędowania. Wojewodowie z instrukcji dowiadywali się, kiedy mają przyjmować interesantów, o której godzinie jeść obiad i jak ma wyglądać szafa na dokumenty. Nawet najwyżsi dygnitarze stali się niewolnikami swych urzędów. Mieszkali w stolicy, codziennie uczestnicząc w pracach Rady i kolegiów. Spóźnianie się na posiedzenia, nieuwagę lub wypowiadanie się nie na temat miano karać grzywną. System zaprojektowany przez Axela Oxenstiernę był mutacją programu Rady z końca XVI wieku. Są tu rzucające się w oczy podobieństwa: ministrowie i regenci z Artykułów kalmarskich, niesprecyzowanie w obu dokumentach kompetencji Rady, stałe procedury administracyjne. Są jednak i różnice. Przede wszystkim zrezygnowano z zaczerpniętej od monarchomachów retoryki, tak charakterystycznej dla Pro rege, legę et grege. System zdał doskonale egzamin podczas małoletniości Krystyny. W najbardziej dla Szwecji krytycznych momentach wojny trzydziestoletniej właśnie dzięki niemu udało się zmobilizować wszystkie środki. Sprawność działania, na którą położono tak wielki nacisk, była conditio sine quo. non utrzymania mocarstwowej pozycji kraju. Ową sprawność uzyskano dzięki ograniczeniu roli stanów i nieprzewidywalnego w swych zachowaniach monarchy. Centrum podejmowania decyzji zostało w dokumencie jasno określone: arystokratyczni ministrowie i ewentualnie rekrutowana spośród członków kilkunastu rodów Rada. Młoda królowa nie chciała pogodzić się z utratą realnych wpływów. Od chwili objęcia władzy w 1644 roku starała się rozbić istniejący porządek, pozyskując niższych urzędników kancelarii, wprowadzając do Rady Państwa nowych ludzi i skłócając szlachtę z pozostałymi stanami, tak jak to miało miejsce w 1650 roku, gdy po raz pierwszy stanęła na ostrzu nożna kwestia konfiskaty nadań ziemskich na rzecz arystokracji i wyższych wojskowych. Krystyna nie zdyskontowała w pełni swych sukcesów w walce z Radą. Na przeszkodzie stanęła decyzja o abdykacji. W 1650 roku skłoniła Radę i riksdag do uznania Karola Gustawa następcą tronu na wypadek swej nagłe śmierci. W rok potem poinformowała Radę o zamiarze zrzeczenia się korony. Nie wyjawiła jednak głównego powodu swej decyzji. Było nim przejście na katolicyzm, o czym przekonano się dopiero po jej wyjeździe z kraju, w listopadzie 1655 roku, gdy podczas pobytu w Innsbrucku w obecności habsburskich arcyksiążąt oficjalnie przyjęła katolickie wyznanie wiary. Córka "Lwa Północy", obrońcy protestantyzmu, stała się żarliwą katoliczką. W wersję tę nie wierzyło wielu współczesnych i nie uwierzyło wielu potomnych. Wyjaśnienia sprawy nie ułatwiają sprzeczne wypowiedzi królowej i liczne paszkwile na jej temat krążące po Europie w drugiej połowie XVII wieku. Domyślano się jeszcze jakichś innych powodów. Część historiografii w XIX i XX w. krok Krystyny wyjaśniała niestałością charakteru bądź niemożnością sprostania zadaniom stojącym przed głową państwa.

Francuski historyk literatury Renę Pintard podejrzewał nawet, że konwersja była farsą, a Krystyna faktycznie pozostała libertynką. Gruntowne badania Szweda Curta Weibulla dowiodły jednak, że Krystyna swe religijne przekonania traktowała poważnie. W latach 1650-1652 dyskutowała kwestie religijne z trzema przebywającymi potajemnie w Sztokholmie jezuitami. 2 sierpnia 1651 roku nawiązała kontakt z generałem zakonu. W sześć dni potem odbyło się posiedzenie Rady, podczas którego królowa oznajmiła o zamiarze abdykacji.

Historia Krystyny jest interesująca także dlatego, że paradoksalnie zamyka dzieje dynastii, której członkowie - bez względu na swój osobisty stosunek do wiary - umiejętnie wykorzystywali Kościół jako instrument sprawowania władzy. Jedną z przyczyn rozejścia się dróg Gustawa Wazy z reformatorami była zbyt duża, zdaniem króla, samodzielność Kościoła. Jan III starał się narzucić szwedzkim duchownym własną wizję zarówno w sprawach organizacyjnych, jak i doktrynalnych. W tych ostatnich ignorował całkowicie nurtujące ówczesny luteranizm spory. Karol IX, a potem Gustaw Adolf dowiedli, jak sojusz z ortodoksyjną, przekonaną o swej bezwzględnej racji mniejszością może uczynić religię potężną bronią w rękach panującego. Zygmunt Waza z kolei, ucząc się od stryja i swych habsburskich powinowatych, w sprawach politycznych potrafił Kościołem posługiwać się instrumentalnie. Tyle tylko, że to co w Szwecji przyniosło bardzo dobry efekt, w Rzeczypospolitej dało jeszcze jeden powód do ataków na monarchię. Lepiej specyfikę polską rozumiał Władysław IV, który starał się - z optymizmem godnym swego dzieła - doprowadzić do wyznaniowego pojednania. Wazowie, jeszcze przed wstąpieniem Zygmunta na tron polski, byli rodem wewnętrznie skłóconym, a rywalizacja polsko-szwedzka stanowiła kolejny, choć zarazem największy konflikt wewnątrz domu. Podsumowując dzieje dynastii w obu krajach wypada zwrócić uwagę na bardzo, w naszym przekonaniu, istotny aspekt wynikający z porównania losów obu linii. Taki, a nie inny wynik rywalizacji polsko-szwedzkiej w XVII w. był konsekwencją nie tyle nieudolności polskiej gałęzi dynastii, ile zasadniczych różnic w konstrukcji obu państw. Rozległa Rzeczpospolita miała wystarczający potencjał, by, przynajmniej do lat dwudziestych XVII wieku, pobić Szwedów militarnie. Potencjał ten nie został jednak odpowiednio wykorzystany. Ustrój stanowej monarchii, ukształtowany w dobie ruchu egzekucyjnego, całkowicie nie zdał egzaminu w warunkach "żelaznego stulecia", jak z racji licznych wojen określany bywa wiek XVII. Reforma skarbowa ruchu egzekucyjnego nie weszła w pełni w życie. Nikt nie był tym zresztą zainteresowany. Kwarta starczała na utrzymanie nielicznych wojsk, 60% dochodów ze starostw, które miały trafiać do skarbu królewskiego, ginęło w przepastnych kieszeniach "dobrze zasłużonych" dzierżawców królewszczyzn. Opierając się na europejskich analogiach, można jednak przypuścić, że nawet gdyby postanowienia o uzdrowieniu domeny wprowadzono w życie, to i tak całkowite oparcie skarbu na wpływach z dóbr ziemskich nie wystarczyłoby na utrzymanie wojsk. Uchwalane w XVII wieku przez sejmy podatki ściągano rękami obieranych na sejmikach poborców. W konsekwencji król nie dysponował stałą armią i profesjonalną administracją. Wszelkie próby nawet ograniczonych reform skazane były na niepowodzenie, bo zawsze ktoś dysponujący wpływami wśród szlachty był z nich niezadowolony. Całkiem inaczej było po drugiej stronie Bałtyku, i to nie za sprawą absolutnej monarchii, lecz dzięki wcieleniu w życie zmodyfikowanego programu lansowanego przez Radę w końcu XVI wieku. Wioch Lorenzo Magalotti, który odwiedził Szwecję w 1674 roku, pisał, że jest to najczystsza arystokracja (czyli oligarchia), ukryta pod pozorem monarchii. Ta podzielana przez wielu obserwatorów opinia, jak i porównanie obu krajów, skłania do zastanowienia się raz jeszcze, czy termin "oligarchia magnacka" w odniesieniu do Rzeczypospolitej jest słuszny. Tak przykład szwedzki, jak i inne europejskie państwa tej doby, w których do głosu doszła tendencja oligarchiczna (Dania, Wenecja), cechowała koncentracja władzy w niewielkim, dobrze sprecyzowanym kręgu. Tymczasem w Rzeczypospolitej ośrodek decyzji politycznych był coraz bardziej rozmyty. Ruch egzekucyjny położył kres przewadze Senatu, następne lata zaś przyniosły wzrost kompetencji Izby Poselskiej i wpływów sejmików. Rozmycie politycznej odpowiedzialności powodowało, że król, choćby najwybitniejszy, nie był w stanie przeforsować żadnych wzbudzających kontrowersje postulatów. Zresztą pozbawiony administracji i wojska skazany był na współpracę z takim lub innym kręgiem senatorów, z których żaden nie miał pełnej kontroli nad rozległym krajem. Z tego więc względu termin „oligarchia" na określenie realiów Rzeczypospolitej daje się użyć jedynie pod warunkiem dodania, że owa oligarchia wpisana była w system demokracji bezpośredniej (sejmiki). Ale czy oligarchia wpisana w system demokracji bezpośredniej jest jeszcze oligarchią?


Żródła:

"Dynastii Europy" - praca zbiorowa pod redakcją Antoniego Mączaka